12/01/2018

Kto ma "Apetyt" na Bourdaina? - recenzja książki kulinarnej

Bardzo zaskakująca książka i w pewnym sensie uwalniająca. Nie z uwagi na przepisy, ale z powodu idei, że (również) w kuchni liczy się pasja, praktykowanie i prawda (oraz inni ludzie, których trzeba nakarmić).

(na zdjęciu również zeszyty szkolne mojej córki)

Autor jest "niegrzecznym chłopcem kulinariów" - to prawda o nim i jego niestandardowej rodzinie, która w książce też występuje. Bourdain się nie certoli (czytaj: nie obchodzi się ze zbędną, przesadną grzecznością, nie cacka się) i nie szpanuje, bo nawet po latach pracy jako kucharz a potem podróżujący po świecie kronikarz kulinariów przyznaje, że na śniadanie robi naleśniki albo jajecznicę, rysując patelnię widelcem (polecam w tym celu naczynia żeliwne).

Czym więc Bourdain może nas dziś zaszokować? Gołą kurą, widokiem na podroby i bałagan kuchenny. Tak - to jest zwykła część prawdy o pracy w kuchni, dziś skrzętnie skrywana. "Niegrzeczny chłopiec kulinariów" ją uwalnia (bo kto, jeśli nie on), bebechy warzyw też są, żeby nie było plus plamy na obrusach i ciuchach. Jako dorosły facet przyznaje jednak "tak sobie posłałem i nie będę narzekać, że tak się wyśpię" albo "moja córka ma osiem lat, na zdjęciach w tej książce jest zamaskowana, w wieku osiemnastu lat będzie dostatecznie dorosła, by samodzielnie dokonać wyboru czy chce być rozpoznawalna, to nie w porządku, bym ja czy ktokolwiek inny dziś decydował o tym za nią". Ja się z nim zgadzam, choć jestem "grzeczną dziewczynką kulinariów".

Z przepisów jestem mu bardzo wdzięczna za  indyka (ostatnio piekłam po amerykańsku - marzenie syna) wraz z trzydniową strategią opanowania wszelkich świąt w stylu: "kup cały potrzebny ci świąteczny szit, rozłóż do szafek i lodówki w sensowny sposób i odhacz w przepisach, by upewnić się, że nic nie zostało zapomniane". Jest kilka "kluczy do stosunkowo spokojnego, gładko przebiegającego bez przemocy święta" (czy dużej imprezy rodzinnej, jakie to mają miejsce u nas kilka razy w roku), Bourdain tymi kluczami otwiera wszystkie zamki, spróbuję i ja (choć obawiam się, że mi może nie pójść tak gładko).

13 komentarzy:

  1. Och, uwielbiam Pomarańczarkę :) widziałam 'na żywo' w Muzeum Śląskim... a indyk po amerykańsku brzmi interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna jest. Indyk robiliśmy z jabłkami, żurawiną i orzechami. Wyszedł super ale to było wyzwanie! 😀

      Usuń
    2. Jak znajdę u nas indyka mniejszego niż mały słoń, to spróbuję zrobić :)

      Usuń
    3. Szukaj indyczek, są drobniejsze 😊

      Usuń
    4. Irlandia indykami stoi, znajdę :)

      Usuń
  2. Klucze do świąt? Do jutra się nie wyrobię, ale potem rozejrzę się za tą książką i chyba umieszczę ją w apteczce pewnego bliskiego mi domu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ogladalam jego wedrowki kulinarne po swiecie, ale mimo, ze go lubie nie bylam z nich zadowolona ;))))) ale ksiazki jestem ciekawa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, nie znam gościa. Formuła książki mnie porwała 😁

      Usuń
  4. Nie znam gościa, ale zaintrygowały mnie... zeszyty. Czy Twoja córka sama tworzy te okładki kolażowe czy to jakieś gotowce?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję